piątek, 4 marca 2016

Opinia rosyjskiego generała

"W genialny sposób przemyślana i z wirtuozerią przeprowadzona bitwa pod Limanową, która zmusiła nas do zarzucenia dalszych działań w kierunku Krakowa i zapobiegła forsowaniu przez nas Karpat, była strategicznym majstersztykiem. Bitwa pod Limanową była pierwszą decydującą bitwą, która przeżyły armie wielkiego księcia w Galicji. Położenie Austriaków w czasie wielkich walk w Karpatach w żadnym razie nie było godne pozazdroszczenia. W Rosji wierzyliśmy wówczas mocno w całkowite zniszczenie austro-węgierskiej armii; tym bardziej zaskakujący był dla nas rezultat bitwy pod Limanową, gdyż energiczny atak Austriaków przyszedł dla nas jako całkowite zaskoczenie i trafił w najbardziej niebezpieczne miejsce w naszym froncie" 

Dowódca Rosyjskiego frontu Północno - Zachodniego
generał Ruzski dla amerykańskiego korespondenta wojennego

"Ostatnia wojna Austro - Węgier 1914-1918" Napoleon V, Oświęcim 2016 t. I/2, str 392.

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zanim uderzył VIII Carski Korpus gen. Orłowa

Fakty przed:
Źródło:
20 XI przybycie na Limanowszczyznę grupy specjalnej gen. Gyuli Nagya (podstawa: 11 dywizja kawalerii honwedu, 3 bataliony Legionów Piłsudskiego)
25 XI 1914 – zakończenie działań na lewym brzegu Wisły i koniec bitwy krakowskiej,
25-30 XI 1914 – natarcie 3. Armii Dimitriewa w kierunku zachodnim (IX, XI i XXI korpus) i zagrożenie dla Twierdzy Kraków. Rosjanie wdzierają się na ziemię wielicką, myślenicką, a na południu w okolicach Limanowej grupa Nagya stopniowo jest spychana przez Rosjan na zachód.
Plan sztabu austriackiego: Potajemne przerzucenie koleją na południe od Krakowa XIV Korpusu gen. Rotha i 47 pruskiej rezerwowej dywizji piechoty gen. Bessera celem uderzenia na lewe skrzydło 3 Armii Carskiej.
28 XI – na miejsce koncentracji w rejonie Chabówki i Mszany Dolnej przybywają pierwsze jednostki Rotha. W ciągu kilku następnych dni siły te wraz z grupą Nagya i stopniowo zwalnianymi siłami spod Myślenic będą stanowić tzw. Grupę armijną Rotha.
XXI Korpus Carski rozpoczyna szturm twierdzy Kraków,
2 XI kontruderzenie grupy Rotha i osiągniecie rejonu Łososiny, Limanowej i Żegociny
4 XI reakcja Dimitriewa i wzmocnienie lewego skrzydła swojej armii. Od tej chwili rozpoczynają się krwawe boje w różnych miejscach dzisiejszych powiatów myślenickiego, wielickiego, bocheńskiego i limanowskiego. Tymczasem tajemniczym staje się obszar stanowiący prawe skrzydło grupy Rotha, znajdujący się na styku 3 Armii Dimitriewa i zwróconej na południe 8 Armii Brusiłowa na przestrzeni pomiędzy Sączem, a Limanową.
Por. Sadowski Piotr „Śladami Wielkiej wojny na ziemi myślenickiej” w: Małpolska i Podhale w latach Wielkiej Wojny 1914-1918, tom IV/2, PTH N. Targ 2009, str. 53-60
„VIII Korpus został przeze mnie przerzucony przez Żmigród, Turkawce, Grybów do Nowego Sącza, a XXIV Korpus w tym samym kierunku, ale bardziej na Północ. Do tego czasu 3. Armia Radko Dimitriewa była atakowana przez wojska austo – pruskie. Właściwie to obecność wojsk pruskich niepokoiła Dimitriewa, gdyż biły się lepiej od Austriaków i Węgrów, a zwłaszcza od tych pierwszych i Dimitriew usilnie prosił mnie o okazanie mu pomocy możliwie najszybciej, co ja wykonałem nakazawszy generałowi Orłowowi (dowódca VIII Korpusu) natychmiast przejść do natarcia, chociażby jedna dywizją, na Limanową i Tymbark. 10 dywizja kawalerii, poprzedzająca VIII Korpus została podporządkowana Orłowowi . To natarcie okazało rzeczywiście znaczną pomoc lewemu skrzydłu 3. Armii i przyciągnęło na siebie duże siły wroga.”

Brusiłow A.A., „Wspomnienia”


http://militera.lib.ru/memo/russian/brusilov/08.html
„Wreszcie przełamało się. (…) I nazajutrz byliśmy już w Limanowej. Było to 4 grudnia. (…) W Limanowej zatrzymałem się na chwilę by się ostrzyc. (…). Gdym w Kaninie, na szosie do Nowego Sącza, dogonił sztab 2 dywizji, dowiedziałem się, że na Wysokiej stoją Moskale, a bateria ich strzela z Trzetrzewiny. (…) Kawaleria poszła naprzód i, zsiadłszy z koni, pieszo zaatakowała nieprzyjaciela ze skrzydła. Moskale opuścili Wysoką, bateria z Trzetrzewiny zwiała, wszystko cofało się na Nowy Sącz”
5 grudnia: „W komendzie dywizji dziękowano (…) za przepłoszenie Moskali z Wysokiej i zaproponowano plan działania następujący. Dywizja ma całkowicie nieosłoniętą lewą flankę i dlatego dalej po szosie ku Nowemu Sączowi posuwać się nie może. Gdybyśmy więc poszli na drogę Limanowa – Marcinkowice i zabezpieczyli lewe skrzydło, możeby można było razem posunąć się ku Nowemu Sączowi. (…). Gdym doszedł potem do drogi Limanowa – Marcinkowice, skręciłem prosto na wschód ku Dunajcowi. (…) Kawaleria, rzucona naprzód, słała mi wciąż raporty o cofaniu się przed nią zewsząd słabych patroli nieprzyjacielskich. Przed zapadnięciem wieczora doszedłem z piechotą i artylerią do Klęczan i tam otrzymałem od Beliny raport (…). Jeden patrol ułanów przeprawił się przez Dunajec koło Marcinkowic (…), inne patrole zajęły Rdziostów i górę Rdziostowską (…) Z góry Rdziostowskiej oddalonej o jakie 3 -3,5 km od Nowego Sącza, miasto widać nieledwie, jak na dłoni.
Wkrótce wrócił spod Dąbrowy Grzmot – Skotnicki. Cała placówkę rozpędzono, wzięto 13 koni i kilku kozaków. (…) Przystąpiłem do badania jeńców. Twierdzili oni (…), że do Nowego Sącza przyszedł cały VIII Korpus z Karpat i że jego dowódca na pewno jest już w mieście.
Po przybyciu do Marcinkowic:
Zgoda! – zdecydowałem – trzeba się poddać racjom i być rozsądnym. Nie wyrzeknę się jednak części przynajmniej swego pierwotnego planu (przyp. Autora – ataku na Nowy Sącz). Artyleria już przymaszerowała i trzeba ja wykorzystać. Pójdę z nią na Rdziostów i ostrzelam wszystkie wyjścia z Nowego Sącza. (…) Ale co to? Im bardziej wyjeżdżam na górę, tym wyraźniej słyszę dudnienie wozów po tamtym brzegu Dunajca. (…) Co to być może?
Tym czasem należy nie tracić czasu (…) Ogień skierować na wyjścia z miasta – na zachód, zatem na mosty na Dunajcu, i na północ, ażeby przeszkodzić posuwaniu się tej kolumny wozowej, (…). Widok na miasto jest cudowny (…) Ten wieczny jednak łoskot tam na szosie za Dunajcem zaczyna mnie irytować. (…) mam przecie piechotę. (…) Wołam dowódcę kompanii, Wieczorkiewicza i każę mu dać parę salw w kierunku szosy. (…) Szła więc salwa  jedna za drugą zawsze z tym samym skutkiem, zawsze bez żadnej odpowiedzi. (…)
6 grudnia: „Świt się zbliżał (…) Nareszcie skończone! Artyleria wyciąga swą kolumnę na drodze, kompania Wieczorkiewicza ściąga powoli swe posterunki.
 (…) wyprzedzam kolumnę i wraz z szarzejącym świtem jestem z powrotem w Marcinkowicach. (…)
- Belina! Przyszedł wasz wielki dzień! Na koń i jazda za Dunajec! Tam drogą, od Sącza na północ, ciągną jakieś wielkie i długie tabory! Użyć możecie, ile dusza zapragnie!
Posłałem po I bataliom, a sam ze sztabem udałem się na posiłek (…) Wypiłem już pół szklanki mleka i sięgnąłem po papierosa. Ba! Nie sądzone mi już było ani zjeść śniadania, ani nawet skończyć tej szklanki mleka, która stała przede mną. Rozpoczęła się tragedia marcinowicka! (Przyp. Autora: Rozpoczęła się pierwsza faza bitwy pod Limanową i atak 15 –tej dywizji VIII Korpusu Carskiej Armii Rosji w kierunku Limanowej i Tymbarku zgodnie z dyspozycja gen. Brusiłowa.)

Piłsudski J. „Moje pierwsze boje – Limanowa – Marcinkowice w: Józef Piłsudski – Pisma zbiorowe, tom IV, Instytut J. Piłsudskiego w Warszawie, Warszawa 1937, str. 321-332

piątek, 26 lipca 2013

Legiony Piłsudskiego pod Limanową

Nikt nie zliczy ilu Polaków walczyło w bitwie limanowsko – łapanowskiej.  W tamtym czasie można było spotkać rodaków w mundurach rosyjskich,  w okolicach Żegociny w oddziałach pruskich walczyli Polacy z Wielkopolski, w Limanowej polscy landszturmiści, czy wreszcie Legioniści Piłsudskiego. O tych ostatnich słów kilka. Na arenie zmagań szara piechota (wraz z kawalerią) pojawiła się już 20 listopada, czyli dużo wcześniej niż rozpoczęły się najważniejsze wydarzenia limanowskiej batalii. Ale co to było za wejście: najpierw przyjazd piechoty koleją do Mszany Dolnej, marsz na kwatery do Dobrej i brak miejsca na noclegi przy dwudziestostopniowym mrozie. A potem decyzja Piłsudskiego o noclegu w Jurkowie i Chyszówkach, gdzie jak się okazało w tej ostatniej miejscowości nocował już cały szwadron wytrawnej kawalerii rosyjskiej, wysłanej w celach zwiadowczo – dywersyjnych (zniszczenie linii kolejowej Mszana – Sucha Beskidzka). Sprawna akcja Rydza – Śmigłego wraz z Królewiakami sprawiła, iż niemal cały szwadron został pojmany z pięcioma oficerami (dwóch uciekło przy czym jeden wpadł w ręce Legionistów trzy dni później w Słopnicach). Taka zdobycz przyniosła rozgłos Polakom. Piłsudski już nie musiał szukać głównodowodzącego odcinkiem gen. Nagyego u którego miał się zameldować po przybyciu na linię frontu. Ten sam przyjechał do Jurkowa winszując sukcesu. Był to początek współpracy polsko – węgierskiej. Następnego dnia Piłsudski został wzmocniony węgierskimi karabinami maszynowymi i armatami górskimi. I tak rozpoczął się  „kontredans koło Limanowej”, którego Piłsudski tańczył to zbliżając się ze swoim wojskiem to oddalając od miasta. Aż w końcu dotarł do samej Limanowej 4 grudnia, gdzie jak pisze we wspomnieniach postanowił się ostrzyc. Rosjanie w tym czasie gremialnie wycofywali się do Sącza. Legioniści przepłoszyli Moskali z Wysokiego oraz z Trzetrzewiny. Kwatera główna nakazała obstawić Legionistom drogę Limanowa – Marcinkowice. Ostrożnie posuwając się Piłsudski doszedł do Klęczan mając prze sobą zwiad w postaci kawalerzystów Beliny – Prażmowskiego. Jeden z patroli zajął oddaloną zaledwie 3 km od Sącza górę Rdziostowską, co wzbudziło w Piłsudskim przekonanie, że Rosjanie o szczupłych siłach ewakuują miasto. Myślał o zajęciu Sącza, ale dysponował nikłymi siłami. Dziwiły go  również zeznania jeńców o przybyciu do miasta Korpusu Wojska. Czy taka siła mogła pozwolić  na paradowanie nieprzyjacielowi pod samym swoim nosem na Rdziostowie? Ostatecznie nakazał swoim saperom budowę mostu na Dunajcu w okolicach Marcinkowic (gdyby jednak możliwym stał się szturm Sącza), jazdę i piechotę wysłał na kwatery, a sam urządził nocne strzelanie artyleryjskie na tzw. wejścia do miasta z Rdziostowa. Ale popełnił również błąd. Przez cały pobyt na wzniesieniu, z odległości kilometra, z drugiej strony Dunajca słyszalne były dudnienia wozów.  Strzelającym nie udało się zidentyfikować wrogich formacji. Wzięto je za tabory ewakuacyjne.  Po nocnym strzelaniu bladym świtem Piłsudski wrócił do Marcinkowic i zaraz wyprawił jazdę Beliny za Dunajec by ta użyła sobie wśród taborów. Komendant udał się na śniadanie, wypił pół szklanki mleka, a drugą połowę skończył dopiero po wojnie ponownie odwiedzając Marcinkowice. Rozpoczęła się, jak sam ją nazwał Komendant, „tragedia marcinowicka” Mianowicie VIII korpus rosyjski rozpoczął ofensywę natrafiając na Legionistów i miażdżąc ich przewagą. Tabory okazały się kolumną armat i jaszczyków. Beliniacy stanęli przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. Udało się jednak uniknąć okrążenia piechocie i artylerii Piłsudskiego, Beliniacy wyszli z opresji dzięki dowódcy, raniąc przy okazji wielu artylerzystów.  Przy przewadze 1 do 6 Legioniści związali  Rosjan na ok. 16 godz., co było bezcennym czasem dla przygotowujących obronę Limanowej. 6 i 7 grudnia Legioniści walczyli cofając się powoli na zachód. Piłsudski przenocował jeszcze w domu na ul. M. B. Bolesnej i 8 grudnia wyruszył w kierunku Kamienicy. Bitwa się rozpoczynała.




Wiecej:


Piłsudski J., Moje pierwsze boje